PROLOG
**** HARRY ****
Wchodząc po schodach zastanawiałem się nad tym wszystkim co zrodziło się między nami. Nie była to zwykła przyjaźń, a miłość... Uczucie, którym darzymy kogoś jak najbardziej wyjątkowego. Te wszystkie pocałunki, momenty sprawiły iż zakochaliśmy się w sobie i zostaliśmy parą. Oczywiście nikt poza chłopakami i managmentem o tym nie wiedział. Po pewnym czasie nie potrafiliśmy pohamować się na koncertach czy też wywiadach, co spowodowało wiele plotek i powstanie słynnego Larry'ego Stylinson'a. Zabawne, jak wiele Directioners wierzy w nas i ma nadzieje, że się ujawnimy. Jeśli chodzi o Eleanor.. Jest na prawdę wspaniała, bo zgodziła się nam pomóc w ukryciu związku. Przeszedłem jeszcze kilka kroków w zamyśleniu, stanąłem przed drewnianymi drzwiami do jego pokoju i zapukałem lekko. Nikt mi nie odpowiedział więc nacisnąłem metalową klamkę i wszedłem do środka. Delikatny podmuch wiatru owiał moją twarz i sprawił, że zadygotałem lekko z zimna. Zamknąłem je po czym dokładnie rozglądnąłem się po pomieszczeniu, w którym nie znalazłem mojego przyjaciela. Na stoliku nie stało żadne nasze wspólne zdjęcie, na podłodze nie walały się ubrania... Dziwne... Zamyśliłem się i sprawdziłem jeszcze szafę...- Louis?! - pruknąłem cicho. - Louis!!! - tym razem krzyknąłem wybiegając z pokoju.
- Co jest Harry? - usłyszałem za sobą głos Malika i odwróciłem się.
- Wiesz gdzie Louis? - zadałem mu pytanie.
- W poko...
- Nie ma go, ani jego ubrań - jęknąłem powstrzymując wybuch paniki.
- Może pojechał do Doncaster? - zadał mi pytanie przyjaciel.
- Możliwe... Ale wole się upewnić - odpowiedziałem nieco uspokojony i wybrałem numer jego mamy i przyłożywszy komurkę do ucha czekałem aż odbierze.
- Słucham? - usłyszałem głos kobiety w słuchawce.
- Witaj Jay - rzekłem.
- Co skłoniło cię do tego aby do mnie zadzwonić? - zapytała zaskoczonym głosem. - Coś nie tak z Louim? Długo go u nas nie było - dodała.
- Cz... Czyli go u was nie ma? - zadałem pytanie przerażony.
- A powinien być? - kolejny raz zaskoczyłem dzisiaj Jay.
- Myślałem, że jest. Nie ma jego ubrań, ani nic z jego rzeczy więc... - zacząłem się zastanawiać, a serce podchodziło mi do gardła.
- Może zostawił mi jakąś wiadomość na poczcie głosowej. Jeśli się pojawi dam znać - powiedziała i rozłączyła się, a ja upuściłem telefon na podłogę. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, a przez umysł przechodziło wiele najgorszych myśli. " Zostawił cie... ", " Nie kochał cię... ". Upadłem na podłoge i zaniosłem się niepohamowanym szlochem. Do pomieszczenia weszli chłopcy.
- Co się stało? - zapytali z troską, patrząc w moje oczy z zaskoczeniem i zdziwieniem.
- Louis odszedł...
OD AUTORKI: Mam nadzieję, że spodoba wam się to coś. Jest to tylko nudny początek. Z czasem jednak cała akcja rozkręci się i wyjdą na jaw na prawdę zadziwiające rzeczy.
LARRY